wtorek, 25 sierpnia 2015

czekanie. godziny mijały a ludzi coraz mniej. co piętnaście lub dwadzieścia minut ktoś wychodził, a zaraz po nim wchodziła kolejna osoba. po pisemnym egzaminie siedziałam jak na szpilkach. w dodatku była jako przedostatnia do ustnego. czas jednocześnie cholernie się dłużył, ale i jednocześnie spieszył, jakby cały piękny, słoneczny dzień chciał mi uciec.
w końcu jednak weszłam na salę. wylosowałam zestaw i usiadłam, żeby się przygotować. kiedy zobaczyłam pytania uśmiechnęłam się do siebie w myślach i od razu wiedziałam, że zdam.
i zdałam.

wyszłam na chwilę ze szkoły żeby zadzwonić do niego, że zdałam matematykę. po kilkuminutowej rozmowie zaczął się dziwnie wypytywać gdzie ja jestem i co robię, co chciałabym teraz robić skoro już zdałam i gdzie chciałabym pojechać. po jasną cholerę Ci to wiedzieć, skoro jesteś w Niemczech? pomyślałam.
chwilę później zadzwonił jego brat, kiedy szłam do domu. dziwne, bo też się pytał gdzie jestem. i znowu telefon od niego: którędy będziesz wracać? idziesz prosto do domu? to wypytywanie zaczęło mnie już denerwować i jednocześnie intrygować. o co chodziło?
i wtem, gdy dochodziłam do mostu zobaczyłam go. szedł uśmiechnięty w moją stronę w ulubionej czapce z daszkiem i białej bluzce, w której widziałam go kiedy wsiadał do autobusu półtorej miesiąca temu.
od razu wyjęłam słuchawki z uszu, drżącymi dłońmi wyłączyłam muzykę i ruszyłam szybciej w jego kierunku. pierwszy pocałunek od prawie pięćdziesięciu dni. co Ty tu robisz? kiedy przyjechałeś? na ile przyjechałeś? mówiłeś, że wysyłają Cię w inne miejsce na tydzień! tysiąc myśli na minutę, milion słów na języku. przyjechałem wczoraj. chciałem Ci od razu powiedzieć, ale bałem się, że rozproszę Cię przed egzaminem. poza tym, chciałem Ci też zrobić niespodziankę. jestem do soboty.
opad szczeny totalny. myślałam, że popłaczę się ze wzruszenia i ze szczęścia. od razu poszliśmy na chwilę do mnie. cały czas opowiadał mi jak w pracy mu idzie i jak w Niemczech mu się mieszka. kiedy przyjechałem nie mogłem się powstrzymać się, żeby Ci o tym powiedzieć. kazałem wypytywać siostrę i brata gdzie jesteś, o której i kiedy.
następnie chodziliśmy po galeriach. kazał mi wybrać sobie spóźniony prezent urodzinowy. jednak ja byłam zbyt podekscytowana i przejęta żeby myśleć o czymkolwiek innym. później przejażdżka (kiedy się poznaliśmy najpierw co jakiś czas gdzieś jeździliśmy, a później coraz częściej, słuchając różnorakiej muzyki; teraz kiedy słyszę znane piosenki lub jadę w miejsce, gdzie byliśmy razem, od razu ON staje mi przed oczami).
kochanie, czemu jesteś taka nieobecna? popatrzył na mnie z udawanym zmartwieniem. tyle szczęścia i radości wciągu jednego dnia - dziwisz mi się? odpowiedziałam entuzjastycznie. nie mogę się na Ciebie napatrzeć. nie mogę się nacieszyć Twoim dotykiem i pocałunkami. mógłbym całować całe Twoje ciałko przez calutką noc. powtarzał to przy każdym namiętnym pocałunku i pisał dopóki się nie rozstaliśmy i nie poszliśmy spać.

od wczoraj jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem.
a dzisiaj dostanę jednak prezent niespodziankę. :)