coraz trudniej jest mi się z Tobą rozstawać. za pierwszym razem było chyb najłatwiej, bo nie byliśmy ze sobą jeszcze tak związani - nie tak jak teraz. im więcej wymieniamy się dotykiem, spojrzeniami i tym, co najbardziej intymne, tym jest mi coraz Ciebie to mniej. nie mogę doczekać się dnia, kiedy będziemy zasypiać razem i budzić się twarzą w twarz. nie tak jak do tej pory w hotelach na naszych wycieczkach kilkudniowych, tylko codziennie, nie martwiąc się, że zaraz rezerwacja dobiega końca i trzeba będzie wracać razem, ale do oddzielnych domów.
coraz więcej wspomnień zapisuje się w mojej pamięci. pomimo trzytygodniowej rozłąki za każdym razem nadrabiamy to wspólnym tygodniem. nie potrzeba mi drogich prezentów, niewiadomo jak wysokich standardów w danym hotelu czy apartamentu do mieszkania - potrzebuję Ciebie.
specjalnie zgrywam na swój telefon swoje ulubione piosenki, które zawsze słuchasz w samochodzie (a za którymi ja w większości nie przepadam), żeby tylko choć na chwilę znaleźć się w miejscach, które razem zwiedziliśmy. wraca do mnie wszystko.
wczoraj Cię pożegnałam. czekam na Ciebie. widzimy się 29 maja, kochanie.
i czekam na koniec Twoich problemów z poprzedniej pracy
i na koniec moich matur...
tak, ostatkiem sił wywalczyłam sobie na matematyce swoją przyszłość.