stała na balkonie i patrzyła na zachodzące słońce. chłodne barierki delikatnie wrzynały się w jej skórę, tworząc kwieciste wzory na nagim ciele. wiatr, który towarzyszył jej odkąd stała na świeżym powietrzu, co chwila przynosił wraz ze sobą nowe zapachy. może nie były one do końca nowe, ale za każdym razem inne; ostre, słodkie z nutką melancholii oraz gorzkie z domieszką słonych łez. właśnie te zapachy sunące razem z nieznanym wiatrem traciły swój urok. z a n i k a ł y. stopniowo traciły swoją barwę.
natrafiła się okazja aby zacząć żyć na nowo. z każdym dniem coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że nic już jej nie ogranicza, że nic nie ciąży jej na sercu, a jej dusza jest wolna jak nigdy dotąd. tylko... dziwnie jej z tym było. przez bardzo długi czas była związana i przyzwyczaiła się do bycia czyjąś. a teraz? cieszy się z nieznanego.
powoli zaczął docierać do niej cały świat. nowe znajomości, słowa, uściski. wszystko wokół niej było zupełnie nowe i inne. jeszcze nigdy nie patrzyła na kubek z kawą tak jak teraz. każda rzecz była wyraźniejsza, bardziej materialna, smak ostrzejszy a zapach intensywniejszy. po prostu zaczęła żyć tak jak do tej pory chciała...
wtem, wiatr przyniósł ze sobą nowy, zupełnie obcy zapach. mieszanka męskich perfum, wrażliwego charakteru w twardym ciele oraz silnych zapracowanych dłoni, które grzeją na każdym wieczornym spacerze, kiedy zimno.
zupełnie się tego nie spodziewała. owszem, tęskniła za ciepłem drugiego ciała, za nieśmiałym dotykiem i tymi wspaniałymi początkami, które stopniowo rozgrzewają od środka. jednak zaskoczeniem było dla niej to, że nastąpiło to szybko
słońce już prawie zaszło. nieznajomy zapach przybierał na sile oraz barwie. podekscytowanie i radość, jakie jej towarzyszyły również zaczęły rosnąć i wypełniać jej nowo narodzone serce. nawet jeśli coś pójdzie nie tak to nie jest teraz sama - dzięki temu Nieznajomemu więcej się uśmiecha, wychodzi do ludzi, walczy o idealną siebie jak nigdy dotąd i wita nowy rozdział z uśmiechem mimo nieznanego.
dawno mnie tu nie było, prawda? wiele się wydarzyło. w sumie: wszystko się wydarzyło. zmiany o sto osiemdziesiąt stopni. mimo ostatecznego rozstania nie załamałam się, nie płakałam. wręcz przeciwnie: zaczęłam korzystać z życia, wyszłam do ludzi i jestem śmielsza. w końcu czuję, że oddycham czystym powietrzem. nie jestem już niczym uwiązana ani nic nie ciąży mi na sercu. radość z nieznanego - wróciłam.