jestem jakaś... pusta.
bez słów, bez sił, bez wyobrażeń - jakichkolwiek. nie umiem się ogarnąć. zdaję sobie sprawę z mojego lenistwa i sztucznych chęci do działania, ale mimo tej świadomości, która powinna być już pierwszym najważniejszym krokiem ku lepszym zmianom, nie jestem w stanie dojść do siebie.
jestem osłabiona, wszystko mnie boli. serce mnie boli. po tych wszystkich pięknych wspólnych dniach - listopadowy weekend w Zakopanem, cztery dni wraz z Sylwestrem w domku w górach, kolejny styczniowy weekend w Tarnowie - nadchodzi powoli czas kolejnej rozłąki. praca.
pomóżmy sobie wzajemnie przetrwać.