dzień szósty: blame
- [...] i za to, że muszę upominać się o zwykłe 'kocham Cię'. będę i to wypominać.
- kochanie, Ty wiesz, że ja Cię kocham.
- nie wiem jak Ty, ale jak nie ma Cię tutaj to przynajmniej potrzebuję takiego małego zapewnienia. to nie jest wiele, a każdy człowiek potrzebuje trochę miłości.
- to nasza rozmowa składałaby się z samego 'kocham Cię'. kocham, kocham, kocham Cię. wiesz co, kochanie? kocham Cię. uwielbiam Cię dotykać, jak Ty mnie dotykasz, jak się śmiejesz i wkurzasz, jak pakujesz na siłowni. ciężko mi będzie przetrwać bez Ciebie. myślę, że jak zacznę pracować i ćwiczyć to szybko zleci.
- no i masz. teraz kompletnie się rozkleiłam. Boże, co my ze sobą mamy. po prostu idealnie się dobraliśmy.
nawet sobie, kurwa, nie zdajesz sprawy, że w tym momencie jestem cholernie bezsilna. wybacz, ale oglądając stare filmy nagle sobie przypomniałam, że chciałam się nad sobą użalać, więc pozwól mi płakać w poduszkę.