nie umiem już rozmawiać tak jak kiedyś. zamykam się na ludzi, którzy mnie otaczają. po części zamykam się tak odrobinkę również na niego. nie umiem być człowiekiem jakim byłam wcześniej. wszystko w końcu odeszło - ja odeszłam. zniknęłam wśród jednostajnych kroków, rozchodzących się gdzieś pomiędzy nic nieznaczącymi już myślami. czy tęsknię czasem za sobą? owszem, może czasem... ale jakoś specjalnie mi siebie nie brakuje. zaczęłam się rozwijać, realizować. pozamykałam dane drzwi, zakończyłam ostatnie rozdziały i jestem o połowę lżejsza i o jedną siódmą większa.
pogodziłam się z każdym istniejącym faktem w moim życiu. nie odrzucam żadnej możliwości tylko analizuję matematyczno-humanistycznie. zbieram pomysły i groszówki do słoika by móc odwdzięczyć się własnoręcznie za każdy prezent jaki od niego otrzymałam. dam mu kolejny kawałek mojego serducha narysowany słowami w kilku(nastu) kopertach. schowam je wraz z dziennikiem do zimowego pudełeczka i popsikam perfumami, które dostałam od niego.
masz kochanie, trzymaj i czytaj moje serce.