środa, 15 czerwca 2016
sobota, 11 czerwca 2016
piątek, 20 maja 2016
czekanie jako dar, ale cholernie nudny
nic nie robię. wstaję rano, idę z psem, jem śniadanie i nic nie robię. po południu trening i nic nie robię. zbyt dużo czasu, którego jak na razie nie umiem spożytkować. zastanawiam się nad pracą, gdyż na studia nie mam zamiaru iść (przynajmniej na dzienne). zostaje mi tylko czekanie i wykorzystanie czasu w jakiś produktywny sposób. zakurzone książki ani razu jeszcze nie otwarte czekają na półce...
siedząc teraz przed laptopem i oglądając jednym okiem Miodowe Lata, myślę o tym, co będziemy robić kiedy przyjedziesz za tydzień. planujemy kolejny wyjazd, tym razem na dłużej, by móc świętować pierwszą rocznicę oraz moje wszystkie zdane matury. myśli wybiegają w przyszłość. granice niepewności sięgają zenitu, gdy pomyślę o tym, że obecnie nie mam nic na głowie. nic ani nikt nade mną nie wisi. ale trzeba szukać czegoś, trzeba już w lipcu wziąć się do jakiejś roboty. usamodzielnić się. wziąć życie w swoje ręce.
siedząc teraz przed laptopem i oglądając jednym okiem Miodowe Lata, myślę o tym, co będziemy robić kiedy przyjedziesz za tydzień. planujemy kolejny wyjazd, tym razem na dłużej, by móc świętować pierwszą rocznicę oraz moje wszystkie zdane matury. myśli wybiegają w przyszłość. granice niepewności sięgają zenitu, gdy pomyślę o tym, że obecnie nie mam nic na głowie. nic ani nikt nade mną nie wisi. ale trzeba szukać czegoś, trzeba już w lipcu wziąć się do jakiejś roboty. usamodzielnić się. wziąć życie w swoje ręce.
10 maja - jedna z najważniejszych dat w moim życiu
minął pierwszy rok
niedziela, 8 maja 2016
kiedy słowa to za dużo, a dotyk za mało
coraz trudniej jest mi się z Tobą rozstawać. za pierwszym razem było chyb najłatwiej, bo nie byliśmy ze sobą jeszcze tak związani - nie tak jak teraz. im więcej wymieniamy się dotykiem, spojrzeniami i tym, co najbardziej intymne, tym jest mi coraz Ciebie to mniej. nie mogę doczekać się dnia, kiedy będziemy zasypiać razem i budzić się twarzą w twarz. nie tak jak do tej pory w hotelach na naszych wycieczkach kilkudniowych, tylko codziennie, nie martwiąc się, że zaraz rezerwacja dobiega końca i trzeba będzie wracać razem, ale do oddzielnych domów.
coraz więcej wspomnień zapisuje się w mojej pamięci. pomimo trzytygodniowej rozłąki za każdym razem nadrabiamy to wspólnym tygodniem. nie potrzeba mi drogich prezentów, niewiadomo jak wysokich standardów w danym hotelu czy apartamentu do mieszkania - potrzebuję Ciebie.
specjalnie zgrywam na swój telefon swoje ulubione piosenki, które zawsze słuchasz w samochodzie (a za którymi ja w większości nie przepadam), żeby tylko choć na chwilę znaleźć się w miejscach, które razem zwiedziliśmy. wraca do mnie wszystko.
wczoraj Cię pożegnałam. czekam na Ciebie. widzimy się 29 maja, kochanie.
i czekam na koniec Twoich problemów z poprzedniej pracy
i na koniec moich matur...
tak, ostatkiem sił wywalczyłam sobie na matematyce swoją przyszłość.
coraz więcej wspomnień zapisuje się w mojej pamięci. pomimo trzytygodniowej rozłąki za każdym razem nadrabiamy to wspólnym tygodniem. nie potrzeba mi drogich prezentów, niewiadomo jak wysokich standardów w danym hotelu czy apartamentu do mieszkania - potrzebuję Ciebie.
specjalnie zgrywam na swój telefon swoje ulubione piosenki, które zawsze słuchasz w samochodzie (a za którymi ja w większości nie przepadam), żeby tylko choć na chwilę znaleźć się w miejscach, które razem zwiedziliśmy. wraca do mnie wszystko.
wczoraj Cię pożegnałam. czekam na Ciebie. widzimy się 29 maja, kochanie.
i czekam na koniec Twoich problemów z poprzedniej pracy
i na koniec moich matur...
tak, ostatkiem sił wywalczyłam sobie na matematyce swoją przyszłość.
czwartek, 21 kwietnia 2016
po godzinie
tylko godziny dzielą mnie od Ciebie i tylko godziny dzielą mnie od końcowej decyzji
nie mogę się już doczekać. po kolejnych czterech tygodniach przytulę się do Ciebie jak mała dziewczynka, że Cię pocałuję jakby nie miało nie być jutra, że Cię zobaczę i poczuję Twój zapach.i to ja będę tą osobą, która przyjedzie po Ciebie i jako pierwsza Cię ujrzy. w k o ń c u. muszę tylko jeszcze przecierpieć jutrzejszy poranek, usłyszeć słowa, które zdecydują o mojej dorosłości. gdzieś głęboko w środku denerwuję się jak cholera i boję się, że nic z tego nie będzie...
nie mogę się już doczekać. po kolejnych czterech tygodniach przytulę się do Ciebie jak mała dziewczynka, że Cię pocałuję jakby nie miało nie być jutra, że Cię zobaczę i poczuję Twój zapach.i to ja będę tą osobą, która przyjedzie po Ciebie i jako pierwsza Cię ujrzy. w k o ń c u. muszę tylko jeszcze przecierpieć jutrzejszy poranek, usłyszeć słowa, które zdecydują o mojej dorosłości. gdzieś głęboko w środku denerwuję się jak cholera i boję się, że nic z tego nie będzie...
czwartek, 14 kwietnia 2016
bo formalność jest wyznacznikiem dorosłości
moja formalna dorosłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. tylko punkty, głupie cyferki decydują o inteligencji na papierze i o zakończeniu pewnego etapu, który tak bardzo chciałabym mieć za sobą.
i jeszcze dochodzi Twoja kwestia, Twoja osoba i Twój charakter - jestem taka sama jak Ty, bo jestem Twoją córką z krwi i kości. ale nigdy nie będę Tobą; nigdy nie odwrócę się od własnego dziecka, kiedy będzie mnie potrzebowało a ciężkich chwilach - nie będę wsparciem tylko wtedy, kiedy będzie dobrze, a gdy nadejdą gorsze chwile, nie odwrócę się tylko będę stała murem i wspierała.
ja nie dałam sobie rady na sam koniec i muszę po kolei wszystko od nowa liczyć. a Ty co? gnoisz mnie. cały czas powtarzasz, że w ogóle nie myślę, że wszystko olewam, że się wymądrzam i że wszystko wiem najlepiej. powtarzasz, że nie mam ambicji. nie pomagasz mi, kiedy tego potrzebuję, nawet jeśli sama zawaliłam.
ale czy taki powinien być ojciec? a czy jak się wyprowadzę bo będę miała dość Twojego gadania i zacznę sama się utrzymywać razem z G. to będę dla Ciebie jeszcze większą bezmyślną gówniarą?
i jeszcze dochodzi Twoja kwestia, Twoja osoba i Twój charakter - jestem taka sama jak Ty, bo jestem Twoją córką z krwi i kości. ale nigdy nie będę Tobą; nigdy nie odwrócę się od własnego dziecka, kiedy będzie mnie potrzebowało a ciężkich chwilach - nie będę wsparciem tylko wtedy, kiedy będzie dobrze, a gdy nadejdą gorsze chwile, nie odwrócę się tylko będę stała murem i wspierała.
ja nie dałam sobie rady na sam koniec i muszę po kolei wszystko od nowa liczyć. a Ty co? gnoisz mnie. cały czas powtarzasz, że w ogóle nie myślę, że wszystko olewam, że się wymądrzam i że wszystko wiem najlepiej. powtarzasz, że nie mam ambicji. nie pomagasz mi, kiedy tego potrzebuję, nawet jeśli sama zawaliłam.
ale czy taki powinien być ojciec? a czy jak się wyprowadzę bo będę miała dość Twojego gadania i zacznę sama się utrzymywać razem z G. to będę dla Ciebie jeszcze większą bezmyślną gówniarą?
niedziela, 10 kwietnia 2016
9.04.1991.
kochanie, specjalnie czekałam do północy, żeby jako pierwsza złożyć Ci życzenia; dużo siły i wytrwałości w spełnianiu marzeń, żebyś nigdy się nie zmienił tylko na zawsze pozostał sobą, bo jesteś osobą o bardzo czystym i dobrym sercu; żebyś cały czas marzył i wyznaczał nowe cele, by mieć do czego dążyć; żeby nigdy w życiu niczego Ci nie brakowało, żebyś miał same kochające osoby wokół siebie, żeby żadne przykrości i nieprzyjemności Cię nie spotkały; żeby uśmiech nie znikał z Twojej twarzy, żeby wszystko poukładało się tak jak Ty byś chciał, żebyś w przyszłości miał własną kochającą rodzinę i żebyś nigdy nie musiał płakać ze smutku, tylko ze szczęścia i wzruszenia. kocham Cię bardzo i życzę Ci wszystkiego co najlepsze. mam nadzieję, że będę tą jedyną i ostatnią, która będzie Ci towarzyszyć do końca życia.
wczoraj były Twoje urodziny.
26.04.-28.04. czekam
wtorek, 5 kwietnia 2016
środa, 30 marca 2016
od dwudziestu czterech - w dół
lubisz robić niezapowiedziane wizyty. po raz kolejny udało Ci się mnie zaskoczyć. po dwóch tygodniach niewidzenia siebie pojawiłeś się w progu mojego mieszkania. uwielbiam to Twoje zorganizowanie i chęć sprawienia mi przyjemności. a od jutra, widzimy się za dwadzieścia cztery dni.
jest łatwiej niż poprzednio; umowa, ubezpieczenie, comiesięczna wypłata na konto, dobrzy ludzie, normalne mieszkanie i zjazd co trzy tygodnie na tydzień.
kochanie, jestem silniejsza i pewniejsza. czekam, codziennie na Ciebie czekam.
jest łatwiej niż poprzednio; umowa, ubezpieczenie, comiesięczna wypłata na konto, dobrzy ludzie, normalne mieszkanie i zjazd co trzy tygodnie na tydzień.
kochanie, jestem silniejsza i pewniejsza. czekam, codziennie na Ciebie czekam.
poniedziałek, 14 marca 2016
czekanie na pocałunek
wiecie, chyba będę tutaj znowu częściej zaglądać...
od soboty ponownie zaczęłam czekać na jego powrót.
zaczęło się kolejne odliczanie
od soboty ponownie zaczęłam czekać na jego powrót.
zaczęło się kolejne odliczanie
niedziela, 31 stycznia 2016
dwadzieścia pięć godzin na dobrę, osiem dni w tygodniu
ostatnio piję coraz więcej imbirowej herbaty z miodem i cytryną. z każdym kolejnym kubkiem pojawiają się w mojej głowie nowe myśli cząstkowo-refleksyjne. dociera do mnie jak wielu rzeczy, uczuć i stanu duszy nie znałam jeszcze jakiś rok temu, dwa... czasem nawet nie dowierzam, że nabrałam tylu nowych barw.
każde dotknięcie, pocałunek czy zbliżenie jest po części nierealne. jest to dla mnie kawałek niematerialnej rzeczywistości, która momentami staje się czymś namacalnym. jednak bańka nie unosi się w powietrzu wiecznie i kiedyś przecież pęka, prawda? w taki sam sposób pękają i znikają moje cząsteczki wierzące; wszystko wydaje się być chwilami piękną bajką, która zaraz zakończy się brutalnie lub stanie koszmarem jak w oryginalnych baśniach braci Grimm.
dlatego próbuję tyle czasu z Tobą spędzać. gdybym mogła to chciałabym mieć Cię dwadzieścia pięć godzin na dobę, osiem dni w tygodniu. bo Cię kocham. bo jesteś czasem tak cholernie rzeczywisty, że aż stajesz się wymyślonym przez życie gorzkim żartem, który ma mnie przez krótką chwilę rozbawić.
więc lepiej niech to będzie żart taki, którego końca nie widać i na końcu zostaje spalony wspólnym życiem.
każde dotknięcie, pocałunek czy zbliżenie jest po części nierealne. jest to dla mnie kawałek niematerialnej rzeczywistości, która momentami staje się czymś namacalnym. jednak bańka nie unosi się w powietrzu wiecznie i kiedyś przecież pęka, prawda? w taki sam sposób pękają i znikają moje cząsteczki wierzące; wszystko wydaje się być chwilami piękną bajką, która zaraz zakończy się brutalnie lub stanie koszmarem jak w oryginalnych baśniach braci Grimm.
dlatego próbuję tyle czasu z Tobą spędzać. gdybym mogła to chciałabym mieć Cię dwadzieścia pięć godzin na dobę, osiem dni w tygodniu. bo Cię kocham. bo jesteś czasem tak cholernie rzeczywisty, że aż stajesz się wymyślonym przez życie gorzkim żartem, który ma mnie przez krótką chwilę rozbawić.
więc lepiej niech to będzie żart taki, którego końca nie widać i na końcu zostaje spalony wspólnym życiem.
środa, 27 stycznia 2016
jestem jakaś... pusta.
bez słów, bez sił, bez wyobrażeń - jakichkolwiek. nie umiem się ogarnąć. zdaję sobie sprawę z mojego lenistwa i sztucznych chęci do działania, ale mimo tej świadomości, która powinna być już pierwszym najważniejszym krokiem ku lepszym zmianom, nie jestem w stanie dojść do siebie.
jestem osłabiona, wszystko mnie boli. serce mnie boli. po tych wszystkich pięknych wspólnych dniach - listopadowy weekend w Zakopanem, cztery dni wraz z Sylwestrem w domku w górach, kolejny styczniowy weekend w Tarnowie - nadchodzi powoli czas kolejnej rozłąki. praca.
pomóżmy sobie wzajemnie przetrwać.
bez słów, bez sił, bez wyobrażeń - jakichkolwiek. nie umiem się ogarnąć. zdaję sobie sprawę z mojego lenistwa i sztucznych chęci do działania, ale mimo tej świadomości, która powinna być już pierwszym najważniejszym krokiem ku lepszym zmianom, nie jestem w stanie dojść do siebie.
jestem osłabiona, wszystko mnie boli. serce mnie boli. po tych wszystkich pięknych wspólnych dniach - listopadowy weekend w Zakopanem, cztery dni wraz z Sylwestrem w domku w górach, kolejny styczniowy weekend w Tarnowie - nadchodzi powoli czas kolejnej rozłąki. praca.
pomóżmy sobie wzajemnie przetrwać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)